Kiedy mój znajomy się ożenił i gdzieś tam na moim facebook-owym wall-u zawitały posty jego żony (blog Cienistość bardzo polecam!), obudziło się moje dawno zapomniane pragnienie, żeby umieć ładnie rysować. To, co ta dziewczyna robi na paznokciach, to po prostu cudo. Niestety, im bardziej zagłębiałam się w jej bloga, tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że chyba mogę sobie te lakierowe zabawy odpuścić. Początkowo jej ozdoby na paznokciach nie wyglądały aż tak ładnie i potrzeba było lat praktyki, żeby uzyskać obecne efekty. Oczywiście rozwój produktów na rynku też się do tego przyczynił, ale wiadomo, że to (niestety) ćwiczenie czyni mistrza. Ja porzuciłam dawno temu swoje marzenie o rysowaniu właśnie dlatego, że brakowało mi cierpliwości i samozaparcia. Pomyślałam, że tym razem będzie tak samo, bo przecież ja chcę umieć robić ładne paznokcie teraz, już ,a nie za milion lat. Na szczęście okazało się nie jestem jedyna osobą na tym świecie, która tak myśli, a przecież jak to mówią "potrzeba matką wynalazku".

Rynek odpowiedział na problem dziewczyn, które są malarskimi antytalentami, a mimo to mają wewnętrzną potrzebę artystycznego wyrazu np. na paznokciach. Można kupić płytki oraz stemple do zdobienia paznokci! Cudowna sprawa, na blaszanej płytce wycięte są wzory, nakładamy na nie lakier, ściągamy jego nadmiar, przyciskamy stempel, a następnie odciskamy gotowy wzór na paznokciu. Bardzo proste, a efekty przepiękne!

W sklepach możemy znaleźć przeróżne płytki ze wzorami, specjalne płytki do zdejmowania nadmiaru lakieru, stemple o różnych rozmiarach, kształtach i kolorach, a nawet dedykowane do stemplowania (bo tak nazywa się ta metoda zdobienia paznokci) lakiery w przeróżnych kolorach. Jeśli ktoś nie ma ochoty samemu kompletować wszystkich potrzebnych gadżetów, wiele producentów przygotowało gotowe zestawy dla początkujących.

Ceny elementów są bardzo różne. Każdą z potrzebnych rzeczy można nabyć tanio, a nawet bardzo tanio, korzystając np z serwisu skupiającego azjatyckich producentów - AliExpress, lub dość drogo kupując marki np. amerykańskie lub europejskie. Swój pierwszy zestaw skompletowałam sama. W internetach poszukałam informacji, o tym jak zaczać swoją przygodę ze stemplowaniem. Na początek obejrzałam kilka instrukcji, jak to w ogóle działa i kilka recenzji różnych stempli i lakierów. Dowiedziałam się, że najważniejszą rzeczą jest dobry stempel, drugorzędne znaczenie ma jakość płytki, a najmniejsza wagę można przyłożyć do lakierów. Następnie, przystąpiłam do zakupów.

Stemple

Stempel zamówiłam ten, który był najlepiej oceniany, czyli firmy Konad, nieprzezroczysty, z dwiema gumeczkami po obu stronach (małą zieloną i większą różową). Jakiś czas później dokupiłam sobie stemple przezroczyste i tutaj kilak słów o nich. Z AliExpress zamówiłam dwa - pirerwszy był najtańszy jaki znalazłam (nikomu nie polecam, w ogóle nie nadaje się do stemplowania) i drugi firmy BornPretty, który jest lepszy niż poprzednik, ale jednak ciągle nie zbiera lakieru z płytki idealnie.

Najlepszym przerzoczystym stemplem znowu okazał się ten firmy Konad. Uwielbiam go, ma wygodną plastikową oprawę i idealnie odbija wzorki. Naprawdę szczerze polecam, nawet takiemu beztalenciu, co ma dwie lewe ręce jak ja, wzorki wychodzą pięknie. Tutaj musze się do czegoś przyznać. W sumie mam dwa takie przezroczyste stempel firmy Konad, ponieważ swój pierwszy zniszczyłam. Nie wiedziałam, że nie można ich czyścić zmywaczem do paznokci, no i niestety to zrobiłąm. Od razu zmatowiał. Ciągle działa świetnie i nadal go używam, ale nie jest już przezroczysty, więc ostatecznie postanowiłam kupić drugi i o niego dbam jak o największy skarb.

Do stempli często w zestawie dostaje się też płytkę blaszaną lub plastikową, która służy do ściągania nadmiaru lakieru ze wzorka. Konad najczęściej dodaje do swoich stempli metalowe "ściągacze", ale z tego co czytałąm w opiniach (i sama je potwierdzam) niszczą one płytki ze wzorami. Zdecywoanie polecam używać plastikowych, a jeśli nie mamy takowych, to stara karta debetowa lub kredytowa też się świetnie sprawadzi.

Płytki do stempli

Drugim elementem zestawu początkującego "stemplowacza" była płytka ze wzorkami. Pomysł, żeby spróbować takiego zdobienia paznokci wpadł mi do głowy w okresie przedświątecznym, więc pierwszą płytką była taka ze wzorkami zimowymi, reniferem, choinkami itp. Zamówiłam ją razem z pierwszym stempelkiem, więc też był to produkt firmy Konad. Jestem z niej bardzo zadowolona, wzorki wycięte są bardzo dobrze i dzięki temu obrazki bardzo łądnie się odbijają na stemplu i potem na paznokciu.

Kolejne płytki jakie zmaówiłam, były już ponownie "po taniości", czyli z Allegro. Z nimi mam już kilka problemów, Wraz z ceną spadłą jakość wykonania. Niektóre wzorki są chyba jakoś gorzej wycięte, choć gołym okiem tego nie widać, i niestety nie chcą się w pełni odbijać. W związku z tym poprostu z niektórych obrazków nie korzystam, bo wiem, że i tak nie wyjdą ładnie.

A potem stało się, zobaczyłam na blogu Cienistość paznokcie ozdobione przy użyciu płytek firmy MoYou London i... zakochałam się. Od tego czasu zamówiłam z Angli już kilka blaszek i wszystkie są cudowne! Obrazki odbijają się bez zarzutu. Jednak taka jakość swoje musi kosztować. Są to dość drogie gadżety, ale ja nie żałuje ani jednego wydanego grosza. Płytki można kupić ze wzorami XL lub w "normalnym" rozmiarze. Ja wszystkie posiadam te "normalne", choć wiele osób uwarza, że są one za małe. Ja nie mam długich paznokci, więć nie mam tego problemu, choć przyznaję, że nie każdy wzór przez to, że jest mniejszy, dobrze wygląda na kciuku.

Na Gwiazdkę dostałam też dwie płytki wykonane przez polskiego producenta B. loves Plates. Ich jakość jest równie świetna jak w przypadku MoYou London czy Konadu, jednak cenowo również znajdują się na tej samej półce.

Lakiery do stemplowania

I ostatni element potrzebny do stemplowania, to oczywiście lakier do paznokci. Do swoich pierwszy stemplowych prób używałam lakierów firm Rimmel London (czerwony) oraz Bell (biały). Paznokcie wyszły bardzo ładnie, zwłaszcza jak na pierwszą próbę. Zazwyczaj, jeśli chcemy zrobić wzór ciemniejszym lakierem na jasnym podkładzie, to nie powinniśmy mieć problemów używając tanich lakierów zakupionych w sieciówkach. Schody mogą zacząć się jednak, gdy obrazek będzie miał być jasny na ciemniejszym tle. W moim przypadku (białe wzorki na czerwonym lakierze) wyszły ładnie, ale był to chyba szczesliwy traf w doborze lakierów. Zazwyczaj tanie jasne lakiery nie są dość mocno napigmentowane, żeby wzorek był widoczny na ciemniejszym tle. Zresztą najczęsciej, jak po prostu malujemy paznokcie jasnym kolorem to potrzebujemy nałożyć kilka warstw, aby naturalny kolor paznokcia został w pełni zakryty. W takim przypadku jednym z rozwiązań jest zakup specjalistycznych lakierów.

Na rynku można znaleźć lakiery przeznaczone właśnie do stemplowania. Produkują je najczęściej te same firmy, które w swojej ofercie posiadają również płytki ze wzorkami. Takie lakiery są zazwyczaj nieco droższe, ale producent zapewnia, że są na tyle mocno napigmentowane, że zawsze ładnie odbiją się nawet na czarnym lakierze. Osobiście posiadam dwa takie lakiery - czarny i biały - od naszego polskiego producenta B. loves Plates. Do stemplowania nadają się rzeczywiście świetnie, jednak czasem przeszkadza to, że bardzo szybko wysychają i zdarza się, że nie zdążę odbić obrazka, ponieważ lakier już zasechł na stemplu. Dodatkowo, są one gęste i jak ktoś nie ma wprawy w malowaniu paznokci, może to utrudniać używanie takich lakierów do zwykłego pomalowania całej płytki paznokcia. Ale jak już pisałam - praktyka czyni mistrza.

Jak już pisałam, do stemplowania wcale nie potrzeba specjalnych lakierów. Ja jestem zakochana w wyrobach firmy Yves Rocher. Ich lakiery są bardzo dobrze napigmentowane (choć beżowy nie dobija się tak dobrze jak bym chciała, ale wszystkie mocniejsze kolory sprawdzają się świetnie), bardzo ładnie się rozprowadzają, więc mogę ich używać również do zwykłego malowania paznokci i dzięki wspomnianej wczesniej pigmentacji wystarczy nałożyć najczesciej tylko jedną warstwę, aby osiągnąć żywe i głębokie kolory. Ostatnio kupiłam też dwa lakiery firmy Essie i również muszę przyznać, że sprawdzają się świetnie, choć i w tym przypadku te najjaśniejsze pastelowe barwy nie są tak głębokie, jakby się chciało. Te lakiery chyba mają najlepszy stosunek jakości do ceny, jeśli chodzi o wykorzystywanie ich do stemplowania paznokci.

Do stemplowania można też wykorzystywać lakiery hybrydowe. Jest to zdecydowanie szybsza metoda, bo nie trzeba tak długo czekać na wyschnięcie kolejnych warstw lakieru, ja jednak jakoś nie potrafię się przełamać, żeby spróbować.

Dodatkowe gadżety

Po półtora roku zabawy w stemplowanie zakupiłam sobie też kilka gadżetów, które ułatwiają tę zabawę. Baaaardzo przydatną rzeczą jest rolka do ściągania sierści i paprochów z ubrań. Okazuje się, że świetnie sprawdza się w czyszczeniu stempli z pozostałego lakieru! Gdybym od początku ją miałą, a raczje powinnam powiedzieć, że od początku bym ją w taki mcelu wykorzystywała, to nie zniszczyłabym sobie przezroczystego stempelka firmy Konad. Drugą przydaną rzeczą jest silikonowa mata, na któej można pracować bez martwienia się o pobrudzenie stołu. Na koniec pracy wystarczy przetrzeć ją wacikiem nasączonym zmywaczem i jest ponownie czysta i gotowa do kolejengo wykorzystania. Dodatkowo można na niej wykonywać tzw. "reverse stamping" - polecam poszukanie informacji na ten temat w internecie, metoda ułatwia pracę i pozwala tworzyć piękne kolorowe obrazki. W celu urozmaicenia tworoznych wzorków kupiłam też dwa lakiery typu top coat - tzw. sugar coat i matte coat. Dzięki nim mogę stworzyć matowe obrazki lub pokryć je "cukrową" warstwą.

Podsumowując, stemplowanie to fajny sposób na łatwe stworzenie pięknych ozdób na paznokciach. Na początku niestety trzeba wydać trochę pieniędzy na potrzebne gadżety, ale płytki czy stemle raz kupione będą nam służyły przez długie lata, jeśli będziemy o nie dbać. Na koniec dodam tylko, że sama nie jestem niestety zbyt kreatywną osobą i często jak patrzę na jakąś płytkę ze wzorkami, to nie mam pomysłu jak jej użyć. Dlatego często szukam w internecie inspiracji. W tym celu często przeglądam konto instagramowe firmy MoYou London. Z drugiej strony jest to też źródło moich ciągłych wydatków na kolejne ich płytki, więc nie polecam zbyt częstego przeglądania, jeśli nie chce się zbankrutować.